Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł. Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką jego wartość. Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bojący się Pana. (Syr 6, 14–16)
Czy w dzisiejszych czasach istnieje coś takiego jak przyjaźń? Większość prawdopodobnie odpowie: tak, ależ oczywiście. Natomiast będą i tacy, którzy odniosą się z dystansem do tak postawionego pytania uważając nawet, że jej nie ma. Sądzę, że temat jest bardziej skomplikowany – pojęcie przyjaźni zostało obecnie celowo zdeprecjonowane, zmanipulowane, wręcz wyparte z powszechnej świadomości.
Czasy są takie, że często boimy się przyjaźni – musielibyśmy się otworzyć, licząc się z różnymi formami zdrady, wykorzystania. Boimy się zawodu na przyjacielu/przyjaciółce. Obecnie większość ludzi jest tak skupiona na doświadczaniu przyjemności, że bliska osoba w ich mniemaniu służy jedynie do odsłuchiwania i wyrażania zachwytu nad tym, co się udało kupić, zjeść, zobaczyć. Jeśli wyrazi jakąś krytyczną uwagę – niemalże natychmiast staje się nieprzyjacielem. Właściwie dzieje się tak bez istotnego powodu – mogła to być choćby troska o zdrowie, o negatywne konsekwencje niektórych działań.
Paru moich znajomych twierdzi, że tak oczywista osoba jak żona nie może być przyjacielem. Jest po prostu żoną! To osobna kategoria relacji. Bardzo, bardzo chcielibyśmy, by nasz życiowy wybranek/wybranka był również przyjacielem [szczególnie gdy zawieramy małżeństwo], tylko na tym pragnieniu się kończy, szczególnie gdy się nie umie przebaczać. Dodatkowo stworzono urządzenia i programy, które mają nam zabrać potrzebę posiadania prawdziwych – realnych – przyjaciół na rzecz awatarów, znajomych na odległość, płaskich masek z ekranów komórek.
W życie rodzinne wchodzi rutyna, zmęczenie codziennymi obowiązkami, irytacja nieposłuszeństwem dzieci, czasem i choroba bliskich, niepokój o pracę, finanse, dalszy los dzieci, o zdrowie rodziców i wiele innych problemów.
W czasach pandemii temat szczególnie wybrzmiewa, przynosząc tragiczne konsekwencje braku bliskich osób – przyjaciół – poprzez totalne, obezwładniające osamotnienie. Z racji działania w pewnej instytucji mam możliwość rozmawiania z osobami „na zakręcie”. Zdecydowana większość jest samotna, nawet jeśli są w związku małżeńskim. Z ich przekazu wynika, że zaniknęła gdzieś umiejętność rozmowy. Jeśli jest już ktoś, kto mógłby wysłuchać, to za bardzo nie ma o czym rozmawiać. Może o filmie? Ale mało kto jest w stanie obejrzeć ambitny film do końca. O muzyce? Mało kto kupuje płyty, większość słucha na YT losowo wybranych produkcji. Może o książce? W wielu domach w ogóle nie ma książek, które zresztą stają się coraz droższe – piwo jest tańsze. Polityki się zdecydowanie unika. Czytanie też jest coraz trudniejsze – migające LED-y nie pomagają naszym oczom, a poza tym łatwiejsze jest bezmyślne oglądanie trywialnych programów w TV – przynajmniej mózg odpoczywa! Stąd tylko krok do wszelkich uzależnień czy destrukcyjnych zachowań.
Obecnie wiele osób przyjaźnią nazywa zwykłe koleżeństwo, uprzejmość, grzeczność – nie zdając sobie sprawy, że prawdziwa przyjaźń to coś zupełnie innego. Kto jest naszym przyjacielem, kto nim był, naprawdę możemy określić po wielu latach, po wielu wspólnie zjedzonych beczkach soli – trudnych chwilach, które tę przyjaźń zweryfikowały. Warto mieć świadomość, że czasami nasz prawdziwy przyjaciel jest tuż obok, wystarczy się rozejrzeć.
Swoistym odkryciem może być odnalezienie w swoim życiu Jezusa, Maryii Przenajświętszej, Anioła Stróża i świętych. Może mi ktoś zarzucić, że to nienowoczesne, banalne, szczególnie w dzisiejszych czasach. Żal mi tych, co tak mówią – bo i takich spotkałem. Przytoczę historię z ostatnich dni. Poznałem pewną panią, która całe życie była aktywną lewicową działaczką. Jak sama mówi – była racjonalistką. Pewnego dnia zastanowiły ją przypadki: zadziwiające zbiegi okoliczności jednoznacznie wskazujące na istnienie Bożej opatrzności, ale też na bezpośrednie ingerowanie złego ducha w jej życie. Za mało tu miejsca, bym opisywał całość zdarzenia, ale ta kobieta uzmysłowiła sobie, jak wiele zła w swym życiu uczyniła. W konsekwencji tych zdarzeń odrzuciła większość „przyjaciół” i szukała tych prawdziwych. Autentycznie odnalazła Przyjaciela po tamtej stronie – sądzi, że to Maryja pomaga ją uwolnić z grzechu. Ale tym bardziej istotne jest dla niej pytanie: Jak znaleźć kogoś wartego przyjaźni tu, na ziemi?
Miła mowa pomnaża przyjaciół, a język uprzejmy pomnaża miłe pozdrowienia. Żyjących z tobą w pokoju może być wielu, ale gdy idzie o doradców, [niech będzie] jeden z tysiąca! Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj! (Syr 6, 5–7)
Najnowsze komentarze