Jak żyć, panie premierze? To pytanie zdesperowanego producenta papryki skierowane kilka lat temu do ówczesnego premiera Donalda Tuska błyskawiczne zrobiło prawdziwą furorę. Realna rozpacz konkretnej osoby stała się dla jednych gorzkim podsumowaniem aktualnej polityki, dla innych znakomitym pretekstem do obśmiania rolników. Młodzi wykształceni z wielkich miast z charakterystycznym zacięciem godnym lepszej sprawy spopularyzowali je żartobliwie w dziesiątkach memów. Szkoda, że przy okazji nie zwrócili uwagi na własne półki z książkami, uginające się od poradników na temat szczęśliwego życia, kreowania ścieżki kariery, skutecznego przywództwa, organizacji czasu czy budzenia w sobie olbrzyma…

Ks. Franciszek Blachnicki znalazł prostą odpowiedź na to fundamentalne pytanie. Życie powierzyć Bogu i nieustannie, w każdej sytuacji dziękować, odmawiając Magnificat. Prosta reguła, konsekwentnie realizowana, zaowocowała życiem, które możemy medytować, rozważając wielkie dzieła Boga. Zaledwie po kilku latach pracy na pierwszych parafiach, wskutek zaangażowania w prace tajnej kurii po wygnaniu biskupów śląskich, Ojciec jest zmuszony do opuszczenia rodzimej, katowickiej diecezji – wyjeżdża do Niepokalanowa i zapoznaje się z charyzmatem maryjnym Maksymiliana Kolbego. Po powrocie z Niepokalanowa powołuje Krucjatę Wstrzemięźliwości. Sto tysięcy ludzi zaangażowanych w odnowę moralną bez licencji władzy powoduje zamknięcie dzieła – Ojciec przeżywa swoje rekolekcje więzienne i trafia na KUL… Dokumenty skradzione na lotnisku opóźniają wylot do Rzymu w 1981 roku. Kilka dni później wprowadzony stan wojenny uniemożliwia powrót do kraju – w konsekwencji powstaje ośrodek w Carlsbergu i dojrzewa koncepcja zaangażowania społecznego…

Dzisiaj trudno sobie wyobrazić Ruch Światło-Życie bez maryjności (i zacięcia technicznego) Niepokalanowa, bez pracy naukowej ks. Fransiszka na KUL-u w czasie Soboru Watykańskiego II, sprzyjającej szybkiemu przyswajaniu i wdrażaniu dokumentów Kościoła w życie wspólnot lokalnych. Jak wyglądałaby polska teologia wyzwolenia bez emigracji i bez Carlsberga? Tylko tych kilka przykładów pokazuje, jak bardzo w życiu ks. Blachnickiego zrealizowało się oddanie przez Magnificat. Trudne, niespodziewane sytuacje przyjęte w duchu wdzięczności w konsekwencji przynosiły obfite łaski.

Ten obraz byłby jednak niepełny bez podkreślenia jeszcze jednej istotnej cechy – nieustannego rozeznawania i pełnego zaangażowania w nowym miejscu służby. Chyba każdy z nas widzi różnicę pomiędzy podejmowaniem zadań z przymusu a działaniem z pełną zgodą i radością. Pomiędzy postawą cierpiętniczą (patrzcie na moje poświęcenie…) a zaangażowaną i inspirującą.

Uczniowie wędrujący do Emaus, nierozumiejący paschalnych wydarzeń, po spotkaniu z Chrystusem objaśniającym Pisma potrafią przejść od postawy rozgoryczenia – „A myśmy się spodziewali” – do radości głoszenia Zmartwychwstałego. Pełna zgoda na przychodzące doświadczenia skutecznie chroniła ks. Franciszka przed łatwym popadaniem w zniechęcenie. Kolejne wyzwania podejmował energicznie, z przekonaniem, że jest w miejscu zaplanowanym przez Pana.

Pytanie „Jak żyć?” warto właściwie zaadresować. Dobrej, pełnej odpowiedzi nie znajdziemy u premiera, w poradniku psychologicznym czy na spotkaniu z trenerem personalnym. A Bogu, Dawcy Życia, spodobało się udzielać odpowiedzi nie tylko przez Słowo, ale także przez życie swoich świętych.