No wiesz, te nasze drogi! Kto się tym w końcu zajmie…? A ten plac zabaw taki poniszczony, czy tego nikt nie widzi…? Z różnych stron można usłyszeć takie narzekania, które nic nie wnoszą, poza może odrobiną satysfakcji dla narzekających :). Nie ma się co oglądać na „tych, którzy powinni się tym zająć” – widzisz, masz możliwości – reaguj. Oczywiście samemu to bardzo trudne, a często nawet niemożliwe – pisma podpisane jednym nazwiskiem nie mają dużej siły przebicia w urzędach.

Pani Wiesia zawsze robiła więcej, niż wynikało z jej obowiązków zawodowych. Dodatkowo myślała o założeniu stowarzyszenia (forma prawna bardzo ułatwia działanie). Po niecałym roku, odkąd przeszła na emeryturę, powstało stowarzyszenie działające na rzecz mieszkańców osiedla. Wiesia zgromadziła wokół siebie pokaźne grono ludzi, którzy znają ją od lat i szanują. Ona jest duszą organizacji, skupieniem idei, której wiele osób chce służyć. Bez takiej osoby nie da się działać, ona napędza, podaje pomysły, koordynuje, zachęca do współpracy, tworzy atmosferę, w której inni znajdują swoje miejsce. Czują się jak u siebie, biorą odpowiedzialność za swoje zadania. To wymaga dużo wysiłku i nie trzeba więcej oczekiwać od prezesa. Pozostaje mrówcza praca, którą dzielą się członkowie stowarzyszenia: czy możesz napisać to pismo… kto pojedzie do urzędu… proszę, pojedź z tymi pismami do sponsorów… kto przyniesie przedłużacze… kto może pożyczyć samochód do przewiezienia stołów… – mnóstwo większych i mniejszych spraw, które trzeba podzielić. Czasem istnieje pokusa, żeby nie prosić, szczególnie gdy się usłyszy kilkakrotnie: niestety muszę ci odmówić, teraz nie mam czasu. Wtedy proszenie staje się trudne i pojawia się wrażenie, że szybciej zrobi się samemu – ale to złudne. Szybko – to można stracić zdrowie z nadmiaru stresu, którego nie brakuje na początku każdej działalności. Pracą trzeba się dzielić. Dobrze, gdy padają słowa typu: co mogę zrobićw przyszłym tygodniu mam trochę czasu, zatrudnij mnie do czegoś… albo … ja się tym zajmę.

Na realizację pomysłów i projektów trzeba znaleźć fundusze. To zajęcie zajmujące dużo czasu i okupione niemałym wysiłkiem. Polega na pisaniu projektów, rozliczaniu ich oraz szukaniu sponsorów. Pomimo trudu, daje ono możliwość spotkania wspaniałych ludzi, którzy są wrażliwi na sprawy ludzkie.

Takie stowarzyszenie jest grupą różnych osób, szanujących się, współpracujących ze sobą, pomocnych, otwartych – po prostu wspólnotą. Bycie jej członkiem daje dużo satysfakcji. A efekty: no cóż, w tym konkretnym przypadku po niecałym roku działania zbudowano plac zabaw dla dzieci, zorganizowano festyn osiedlowy, zawiązała się grupa dojrzałych osób, które wspólnie uprawiają gimnastykę, została poprawiona infrastruktura drogowa osiedla, członkowie czynnie biorą udział w tworzeniu projektu do budżetu obywatelskiego, powstał projekt siłowi zewnętrznej, prowadzone są zajęcia rozwojowe dla dzieci. Według mnie to bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że zaangażowało się około 20 osób.

Zatem – jeśli ktoś odkrywa w sobie charyzmat organizatora – niech nie kryje się z tym pod korcem; gdy ktoś ma konkretny dar – niech się rozejrzy, gdzie może nim służyć.

Niedawno był DDW w Pucku. Wspaniałe było zaangażowanie wielu osób, każdy na swoim odcinku, co dało w całości pięknie zorganizowaną uroczystość. Dziękujemy.

Pomysłów nie brakuje – ZRÓBMY COŚ DOBREGO!