Robert Derewenda, dyrektor Instytutu im. Ks. Franciszka Blachnickiego, w trakcie sympozjum sejmowego wspomniał o pewnym interesującym zwyczaju księdza Blachnickiego. Po powrocie z wyjazdu, podróży, spotykał się ze współpracownikami w Krościenku i szczegółowo omawiał, co się wydarzyło. Dzielił się świeżo nabytym doświadczeniem, nagrywając to jednocześnie na kasety magnetofonowe.

Wiele się mówi o dzisiejszym szybkim tempie życia. We wspólnotach podkreśla się konieczność „ruchu”. Życie to ciągła pielgrzymka, kto nie idzie do przodu – ten się cofa, trzeba się zmieniać i dostosowywać. Nie inaczej było w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, w czasie dynamicznego rozwoju i kształtowania się Ruchu Światło-Życie. W tym wszystkim Blachnicki znajdował jednak czas na refleksję i dzielenie się osobistym doświadczeniem, nie wątpię, że także przemyśleniami i pierwszymi wnioskami.

Bardzo mi brakuje w naszej wspólnocie takiego czasu i miejsca. Do tej pory podjąłem dwie próby stworzenia przestrzeni do dzielenia. Ponad trzy lata temu, w imieniu naszego kręgu, miałem przyjemność zaprosić za pośrednictwem listy dyskusyjnej „Familia” inne kręgi do wspólnego dzielenia się syntezą z miesięcznych spotkań opartych o konspekty formacyjne z „Listu Domowego Kościoła”. Zaproszenie ponowiliśmy jeszcze dwukrotnie w kolejnych latach formacyjnych. Rok później zostało uruchomione internetowe forum oazowe dla naszej diecezjalnej wspólnoty. Imienna rejestracja oraz zamknięta forma miały sprzyjać otwartej komunikacji. Zdaję sobie sprawę, że proponowane formy mogły być dla wielu z nas nieodpowiednie i niedopasowane. Zaskoczyło mnie jednak naprawdę nikłe zainteresowanie tego typu dzieleniem. Są przecież tematy, między innymi na wspomnianej „Familii”, które potrafią naprawdę rozgrzać uczestników…

Naukowcy zajmujący się mózgiem człowieka opisują jedną z jego cech jako skąpstwo poznawcze. Przejawia się to jako naturalna skłonność do „oszczędzania” zasobów poznawczych i chętne używanie procesów zautomatyzowanych. Niechęć do zagłębiania się w rzeczy trudne, dążenie do szybkich ocen nie wynika więc tylko z naszej niechęci do zmian czy wyuczonego lenistwa, ale z biologii.  Tyle współcześni naukowcy, nasz polski inżynier Mamoń już dawno stwierdził: „Proszę pana, ja jestem umysł ścisły, mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem, po prostu. No, to poprzez reminiscencje… No jakże może się podobać piosenka, którą pierwszy raz słyszę?”.

Mam wrażenie, że czasem nie jesteśmy już Ruchem, ale Biegiem Światło-Życie. Niestety ma to swoje, według mnie poważne, konsekwencje. W biegu tracimy zdolność refleksji i mądrego planowania. Zapatrzeni i skupieni na celu niechętnie słuchamy innych. Nie chcemy się rozpraszać, wątpliwości błyskawicznie oceniamy intencjami. Widać to w naszych dyskusjach, gdy nawet inne spojrzenie na dobre dzieło błyskawicznie eskaluje emocje. Skąpstwo poznawcze karmi się brakiem czasu i niedoczytaniem, skutkuje brakiem empatii i szybkim wydawaniem kategorycznych sądów.

Może czas Wielkiego Postu poświęcić na wsłuchiwanie się w „nowe melodie”? Może potrzeba nam więcej dzielenia się, wsłuchiwania w drugą osobę – nawet za cenę walki z przymusem pilnego, szybkiego, sprawnego działania i biologią naszego mózgu?