Uważa się, że ludzie starsi, w tak zwanym „słusznym wieku”, to w przeważającej mierze ludzie samotni. Są w takiej sytuacji, gdyż – upraszczając – częstokroć żyją dłużej niż reszta rodziny, znajomych. Niedawno ktoś mi powiedział, że obecnie samotnym jest się z wyboru i to w każdym wieku. Można by tak powiedzieć o przeważającej części młodzieży, która uzależniając się od programów na smartfonach, wkracza w strefę cienia związaną z osamotnieniem – powoli traci umiejętność komunikacji z rówieśnikami i w ogóle z otoczeniem. Jak jako rodzice przeciwdziałamy temu zjawisku?

Część z nas ma dzieci jeszcze w takim wieku, że albo w ogóle nic nie wiedzą o komunikatorach i grach, albo jeszcze nie są w nie uwikłane. I jest szansa, że tak zostanie jak najdłużej. W tym przypadku nie zapominajmy o poświęceniu im czasu, o pokazaniu, jak my – rodzice – spędzamy swój czas wolny. Dzieci tak naprawdę nas kopiują, albo – gdy rodzice nie mają czasu – naśladują rówieśników z wszystkimi tego konsekwencjami.

Jeżeli stwierdzamy, że życie naszych bliskich jest najważniejsze, to jest problem – skąd oczekiwać pomocy? Można skorzystać z różnych poradni, kursów, poradników, rozmów z innymi. Każdy świadomy rodzic zrobi cokolwiek, by dzieci mogły na nowo odnaleźć siebie w społeczeństwie, a przede wszystkim – w rodzinie.

Ale temat to samotność – i jak się ma do niego to, co przedstawiłem? To tylko część tego, co chciałbym napisać: zaczynając od ludzi samotnych fizycznie, którzy w wielu przypadkach przeżyli bliskich, kończąc na dzieciach, które już niedługo zaangażują się w wirtualny świat, świat według nich o wiele ciekawszy, bardziej kolorowy, z mnóstwem fikcyjnych emocji, przyjaźni. Choć tego teraz nie wiedzą – też w większości będą samotne, przeraźliwie samotne. Ci młodzi ludzie, którzy w ten pseudo-świat świadomie lub nie wdepnęli – zdarza się, że nie wychodzą z domów, śpią za dnia, a w nocy wpatrzeni w ekran komputera żyją życiem nierealnych krain. Wokół nas jest porażająca liczba dzieci, młodzieży, a nawet dorosłych uważających swego smartfona za największego przyjaciela. Utrata komórki, komputera jest odbierana niemal jak osobista tragedia. To bardzo smutne, że takie osoby widzę na co dzień u znajomych, na ulicy, w komunikacji miejskiej. Problem jest niezwykle złożony, ale jest nadzieja, że my, rodzice, możemy coś zmienić – w każdym momencie, zaczynając od teraz. Jeśli nie wiemy, jak uporządkować nasze działania, to może zacznijmy od sięgnięcia po Rytuał rodzinny; akurat rozpoczyna się od opisu rodzinnej aktywności na okres adwentu. Może zmiana postaw, wspólne cele, odkrywanie nieprzemijających wartości w tym, co zostawili nam przodkowie, będzie fundamentem dalszych przemian.

Jakim fantastycznym przykładem dla swych pociech są rodzice, którzy wieczorem czytają książki czy słuchają muzyki. Można wspólnie grać w gry planszowe, można dyskutować na temat jakiegoś obejrzanego filmu. Samotność jest podstępna, zaczyna się bardzo niewinnie od zniecierpliwienia, kończy na totalnej destrukcji. Drąży umysł jak woda skałę, dlatego pamiętajmy o jej istnieniu i nie bagatelizujmy jej.

A w całym okresie bożonarodzeniowym zastanówmy się, czy wśród naszych znajomych jest ktoś, kto może będzie sam. Można odwiedzić go lub zaprosić, dać jakiś upominek, zapytać, czy czegoś potrzebuje. Rozejrzyjmy się i podajmy dłoń – „Pokój z tobą, bracie, pokój z tobą, siostro”.

A jeśli ktoś czuje się osamotniony, to pamiętajmy – BÓG jest zawsze z nami. I właśnie w tych dniach – dniach adwentu – wspominajmy, że Pan Bóg dał nam swojego Syna Jedynego, który jest dla nas największym Przyjacielem. I nie ma takiej sytuacji, byśmy w największym osamotnieniu nie mieli Go obok siebie – „On z nami jest w każdy czas”. Uwierz!