Co chcemy przekazać dzieciom? Co jest najważniejsze? Czym jeszcze możemy się podzielić, aby przestrzec je przed trudnościami, ochronić? Jak wychować dzieci, by były odważne, otwarte na świat, a jednocześnie broniły swoich wartości? Tak naprawdę są to pytania w pewnym sensie bez odpowiedzi.
Znany wiersz Khalila Gibrana zaczyna się słowami:

Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi, są synami i córkami powołanymi do życia przez Życie, przychodzą przez was, ale nie z was. I choć są z wami, do was nie należą. Możecie im przekazać waszą miłość, ale nie wasz sposób myślenia. Bo one mają swój własny.

W tym wszystkim pojawia się rodzicielska bezradność wynikająca ze świadomości, że nie jesteśmy w stanie wszędzie towarzyszyć dzieciom, a nawet gdybyśmy byli, nie mamy mocy obronić ich przed wszelkim złem. Bolesne jest pewnie dla wielu wierzących, „wspólnotowych” rodziców patrzenie, jak mimo tylu domowych katechez ich dzieci czasami nie przyjmują Boga i/lub norm życia chrześcijańskiego.

Wiara i charakter młodych ludzi muszą się ukształtować, co wymaga niejednej porażki, czasem złej decyzji, drogi prowadzącej nie wiadomo dokąd. Mamy nauczyć dzieci mądrze wybierać, ale od pewnego momentu nie powinnyśmy wybierać za nie. W dzisiejszym świecie tak bardzo nastawionym na sukces porażka i przegrana jawią się jako coś strasznego, do czego jako rodzice nie możemy dopuścić. Jednocześnie wśród tak wielu możliwości i okazji świadoma rezygnacja z czegoś, co młody człowiek mógłby jeszcze osiągnąć lub przeżyć, wydaje się głupotą.

Mając dorastające powoli dzieci, podziwiam własnych rodziców za ich zaufanie do mnie i do brata, za wolność wyboru, jaką nam dawali – co wtedy uważaliśmy za coś oczywistego, należnego nam.

Wobec tych obaw i dylematów nadzieją napełnia mnie dar różańca rodziców. Świadomość, że po pierwsze nie jesteśmy sami, bo Maryja, Matka Boża, opiekuje się naszymi dziećmi, a po drugie codziennie wspólnie z innymi rodzicami odmawiamy łącznie cały różaniec w ich intencji. Właśnie doświadczając swojej bezsilności oraz grzechów, będących czasem zaprzeczeniem wypowiadanych nauk, pokładam ufność w tym darze modlitwy. Mam nadzieję, że drogi, którymi Pan Bóg poprowadzi nasze dzieci, pozwolą młodym ludziom odnaleźć własny sposób myślenia, własny sposób osiągania świętości, własne powołanie.

Tymczasem błogosławię Pana Boga w każdej chwili, w której potrafię mówić o Nim dzieciom, i w każdej, w której udaje mi się potwierdzić te słowa życiem.

Więcej o różańcu rodziców i jego owocach na stronie www.rozaniecrodzicow.pl.