Kolejny Wielki Post w naszym życiu już się rozpoczął. Mamy okazję, by trochę zwolnić obroty, zastanowić się nad swoim życiem i zbliżyć się w tym czasie do Boga. Pomogą w tym na pewno: post, modlitwa i jałmużna. Bogata liturgia Kościoła daje nam też swoje nabożeństwa: gorzkie żale i drogę krzyżową. Tę ostatnią znamy najlepiej z kościoła, gdzie odprawia się ją najczęściej w podziale na drogę krzyżową dla dzieci, młodzieży i dorosłych, tak aby dopasować poziom rozważań męki Jezusa Chrystusa do uczestników liturgii.

Jest jeszcze coś dla prawdziwych twardzieli: Ekstremalna Droga Krzyżowa (EDK). Nocna wędrówka po wyznaczonej trasie (ok. 40 km), w zupełnej ciszy, z krzyżem w ręku, a co kilka kilometrów stacja drogi krzyżowej i rozważania. Ciemność, chłód, padający deszcz, trud drogi, zmaganie się ze zmęczeniem i własnym „ja” to prawdziwe wyzwania – taka jest właśnie EDK!

Pierwsza EDK odbyła się w 2009 roku z inicjatywy m.in. ks. Jacka Stryczka, który sam mówi, że żyje wyzwaniami, zmaganiem się, to taka jego duchowość. I tak właśnie należy odczytać to zmaganie – jako wydarzenie duchowe. Te kilkanaście godzin marszu, rozważania i modlitwy to wyśmienity czas, aby spotkać się z Bogiem i pobyć z nim sam na sam w ciszy i samotności. To okazja do zastanowienia się nad swoim życiem, swoimi problemami. Czas milczenia, czas wsłuchiwania się w głos Boży, czas Jego działania i udzielania łask.

W ubiegłym roku wybrałem się na Ekstremalną Drogę Krzyżową na trasie Gdańsk Matemblewo – Kalwaria Wejherowska. Droga wiodła przez szlaki Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego i liczyła 53 km. Spakowałem do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy, ubrałem się ciepło, założyłem wygodne i mocne buty. Wszystko rozpoczęło się Eucharystią w Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej. Czuło się w powietrzu podekscytowanie, ale też wielką radość oczekiwania na coś wielkiego. Jeszcze przed mszą św. każdy uczestnik otrzymał materiały formacyjne, odblaski i kilka innych gadżetów (organizacja całości stała naprawdę na wysokim poziomie). Potem ostatnie przygotowania, sprawdzenie ekwipunku i prowiantu, krzyż do ręki, latarka na głowę i w drogę! Pierwsze kilometry to była igraszka. Zadowolenie na twarzach uczestników, szybki i raźny marsz. Ale już po kilku bardziej stromych podejściach na leśnym szlaku zaczęło się odzywać lekkie zmęczenie. Chwile wytchnienia dawały postoje na poszczególnych stacjach i rozważania. Czasami w zupełnej ciszy i ciemności wchodziłem na jakiś kolejny pagórek, gdzie przed oznaczonym drzewem-drogowskazem stała grupa ludzi zatopionych w rozważaniach kolejnej stacji wśród mdłych światełek latarek. Widok naprawdę niesamowity. Plus ta atmosfera skupienia i modlitwy! Tego trzeba doświadczyć na własnej skórze. Choć nie udało mi się ukończyć zeszłorocznej EDK, ze względu na naprawdę długi i wymagający szlak, to i tak byłem szczęśliwy z podjęcia wyzwania i z możliwości przeżycia spotkania z Bogiem sam na sam na modlitwie, rozważaniach i w walce z samym sobą. W tym roku też planuję wziąć udział w tym niesamowitym wydarzeniu duchowym!

Zapraszam wszystkich do wyboru swojej trasy spośród ponad 170 dostępnych już na stronie www.edk.org.pl, bo nie warto żyć normalnie – warto żyć ekstremalnie! Jeśli czujesz, że to wyzwanie dla Ciebie, nie czekaj, zapisz się już dzisiaj i pamiętaj o słowach Chrystusa: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. (Łk 9, 23–24)