Czy wchodząc do własnego domu, przestajecie stopniowo go poznawać? W tle słychać coraz więcej nieznanych piosenek. Nowe trendy, powiedzonka, mądrości ludowe zaczynają się lawiną wdzierać  do waszego mniej lub bardziej poukładanego domu. Na każdym kroku można nadepnąć na „minę”, która niewątpliwie zaowocuje tzw. fochem. Nie zapominajmy również o osobnikach poruszających się od kuchni poprzez łazienkę do pokoju, skutecznie odgrodzonych od naszego nudnego świata słuchawkami na uszach. Dodatkowo niektóre tereny domu zaczynają być ozdabiane hasłami „Wchodząc wyjdź”, „Nie wchodzić”, „Tu rządzi…”.

No właśnie, kto tu właściwie rządzi? I czemu tak wiele teoretycznych zasad tak trudno stosować na co dzień? Najwidoczniej nie tylko ja i mój mąż zadajemy sobie te pytania, gdyż chętnych na spędzenie soboty 23.01.2016 r. na konferencji zorganizowanej przez Towarzystwo Edukacyjne „Lokomotywa” było wielu. Spotkanie prowadzone przez Monikę i Marcina Gajdów nosiło znamienny tytuł „Rodzice NASTOLATKÓW w akcji”.

Prelegenci podzielili zagadnienia na pięć części: Typowy nastolatek, Granice, Separacja, Więź i tożsamość, Autorytet bez przemocy. Przedstawiane treści i pomysły poparte były doświadczeniem zawodowym państwa Gajdów (są terapeutami realizującymi chrześcijańską terapię integralną) oraz własnymi doświadczeniami jako rodziców.

Dla mnie najbardziej zaskakująca była część dotycząca rodzicielskiego autorytetu: bez przemocy, jednak z jasnymi zasadami oraz czasami bardzo zdecydowanym działaniem, na które zapewne wielu z nas by się nie zdecydowało. I chociaż słowo „konsekwencja” odmieniane na wszelkie sposoby nieco mi już obrzydło, muszę przyznać, że „konsekwencja w praktyce”, pokazywana jako budowanie poczucia bezpieczeństwa nastoletniego dziecka, była dla mnie bardzo przekonująca. Zapewne prawdą jest, że żyjąc często w jednak nieco wyizolowanym środowisku, nie zdajemy sobie sprawy, jak mocno dzisiejsze dzieci narażone są na niebezpieczeństwa, chociażby ze strony narkotyków, przemocy, pornografii, internetu. Gajdowie przekonywali, że zasada „dobry uczeń z dobrej rodziny” nie jest już wystarczającą ochroną i my jako rodzice mamy budować naszą miłość z dwoma skrzydłami: towarzyszeniem i kontrolą, a jeśli trzeba to nawet interwencją.

Część z treści sobotniej konferencji można znaleźć w książce M.M. Gajdów „Rodzice w akcji”.

Życzę sobie i wszystkim „katolickim” rodzicom, by dzieci miłosiernie oceniały nasze postępowanie, poznały i pokochały Jezusa i mogły spokojnie odejść z domu. Bo jak to powiedzieli Gajdowie, warto, by kiedyś nasze dzieci usłyszały: „Poradzisz sobie bez nas. Masz wszystko, czego ci potrzeba, i poradzisz sobie w życiu. A my poradzimy sobie bez ciebie”. J

I oby to nam starczyło zaufania Bogu i dzieciom.

PS A jak nasze dzieci już dorosną, to napiszę wam w 210 numerze Gorczycy, co o tym sądzę 😉