Do udziału w projekcie poselskim przystąpiłem chętnie. Zadanie jest konkretne, cel jasny i widoczny. Nie pozostaje nic innego, tylko działać. Patrząc na założenia: cel, źródło i metodę, widzę już z pewnej perspektywy, że jest to działanie długotrwałe i wymagające ode mnie ciągłej pracy zarówno na poziomie działania, jaki i modlitwy i lektury – szczególnie związanej z katolicką nauką społeczną i osobą ks. Franciszka Blachnickiego. I tu od razu trzeba się przyznać, że mam nad czym pracować…

Pod opiekę dostałem senatora Kazimierza Kleina. Rozpocząłem starania o spotkanie. Kontakt był przez sekretarza. Oprócz pierwszej rozmowy telefonicznej całość umawiania się na spotkanie przebiegała w dobrym klimacie i trwała około dwóch miesięcy. W końcu na początku lutego doszło do umówionego spotkania.

Na początku spytałem, ile mam czasu; padła odpowiedź: tyle, ile potrzebuję. A że raczej przygotowywałem się na chłodne przyjęcie, trochę mnie to pozytywnie zaskoczyło. Jak się okazało, niejedyny raz w czasie tego spotkania. Nastąpiło krótkie przedstawienie projektu i odpowiedź pana senatora, że modlitwa jest bardzo ważna w jego życiu – drugie pozytywne zaskoczenie. Gdy się dowiedział, że modlę się konkretnie za niego, był szczerze wzruszony – i nie piszę tego dla podniesienia atrakcyjności tekstu; rzeczywiście widać było głębokie wzruszenie tego człowieka.

Generalnie można powiedzieć, że byłem zdziwiony takim przyjęciem. Czytając, że inni mają duże problemy już z samym umówieniem się albo że spotkali się z brakiem zrozumienia, przygotowany byłem na trudne spotkanie i raczej monolog niż rozmowę. Z perspektywy mogę powiedzieć, że w jakimś stopniu oceniłem pana senatora jeszcze przed spotkaniem z nim.

W dalszej części spotkania opisałem trochę bardziej Ruch Światło-Życie, a z kolei  pan senator podzielił się swoimi doświadczeniami – i tu niespodzianka – formuje się on we wspólnocie.

Ostatecznie całe spotkanie było bardzo konkretne i żywe. Na moją prośbę o podanie konkretnych spraw (próśb) do modlitwy pan senator odpowiedział, że prześle mi je po zastanowieniu. Co zresztą wkrótce po naszym spotkaniu nastąpiło.

Na koniec była wspólna modlitwa – modlitwa, którą codziennie odmawiamy za posłów. Bardzo mocne było to, że senator modlił się naszą modlitwą w pierwszej osobie.