Znamy wszyscy bardzo dobrze radę św. Pawła: „Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła” (1 Tes 5, 22). Rada wydaje się oczywista dla wszystkich uczniów Jezusa. Jasne przecież, że wybieramy dobro, jasne przecież, że naszym powołaniem jest bycie świętymi. A jednak! Ileż debat i sporów wokół interpretacji tego fragmentu. Także wśród nas, duchowych dzieci ks. Blachnickiego – wśród oazowiczów. Oczywiście! Jesteśmy za życiem. A ile emocji na rekolekcjach budzi konferencja Diakonii Życia. No bo czy aby nie przesadzają, czy aby wybór innych metod planowania rodziny niż naturalne to już na pewno jest takie złe? Oczywiście! Dzień święty święcić! Ale bez przesady – małe niedzielne zakupy to nic złego, przecież nie mam kiedy jechać z dziećmi po te spodnie! Oczywiście! Kocham Kościół. Jan Paweł II to był mój papież! Ale że w domu podbijam słupki oglądalności stacji telewizyjnej, która prowadzi oczywistą walkę z Kościołem, i to jeszcze często w białych rękawiczkach, pod pozorem obłudnej troski lub przy wykorzystaniu pogubionych jednostek – to już bez przesady, przecież to nic złego – mają taką dobrą ramówkę.

Ale nie – tu nie o tym. Nie będę mnożył przykładów, jak różnie odczytujemy ten fragment ze św. Pawła. Nie chcę się bawić w moralizatora. Nie chcę też, aby artykuł był publiczną spowiedzią i rozliczeniem z własnymi błędami i słabościami. Chcę się zatrzymać na jednym słowie z tego fragmentu. Na słowie „unikajcie”.

Bo wiele wokół nas zła, na które jesteśmy skazani. Choćby w sferze szóstego przykazania. Możemy sami nie sięgać po pornografię – a dzisiejsi spece od reklamy zadbają o to, byśmy byli bombardowani treściami o zabarwieniu erotycznym, bo to one wraz z przemocą, jak udowadnia w swoich prelekcjach Lech Dokowicz, po prostu najsilniej na nas oddziałują. Wystarczy jadąc przez miasto minąć kilka bilbordów lub przejechać koło drogowskazu do większości myjni samochodowych, żeby zderzyć się z perfidnym wykorzystaniem wpływu, jaki na męskich odbiorców mają bodźce wzrokowe, bez względu na przedmiotowe traktowanie kobiet. Możemy siedzieć w kościele, jak ja ostatnio w farze w Rzeszowie, i zderzyć się z bodźcem natury pornograficznej, o który zadba nasz współbrat w wierze. Jak? Ot, niewinnie. Po prostu przyszedł do kościoła z gazetą „Fakt” pod ręką. Siadł w ławce przede mną, a gazeta rozwinęła się tylną okładką na wierzch. Co tam zobaczyłem, nie muszę Wam dopisywać, bo każdy z nas, kto przechodzi koło kiosku, jest skazany od kilku lat, aby przód i tył tej właśnie gazety oglądać co dnia. Trudno zakładać, że tego typu sytuacji moglibyśmy uniknąć. Niejednokrotnie jesteśmy na nie skazani.

A chodzi o te sytuacje, kiedy zła możemy uniknąć. Czyli te, w których mamy wybór. Te, w których decydujemy, co zrobimy, czym będziemy karmić nasz wzrok i słuch. Chodzi o te sytuacje, kiedy to my decydujemy, czym nasiąkną w naszym rodzinnym domu nasze dzieci. I myślę sobie, że to właśnie ten fragment Pisma Świętego, który w Namiocie Spotkania poruszył serce ks. Blachnickiego i zaowocował tym, że w formacji, którą ksiądz zaproponował dzieciom, młodzieży, dorosłym i małżonkom, postawił nam wśród drogowskazów ten z numerem „9”, czyli Nową Kulturę.

To właśnie Nowa Kultura, do tworzenia której oraz do życia według której zaprasza wszystkich oazowiczów ks. Blachnicki, jest niczym innym jak przestrzenią alternatywną do tej, którą promuje świat odrzucający Boga i Jego przykazania. Nowa Prasa, Nowa Telewizja, Nowe Radio, a dziś coraz bardzie potrzebne z uwagi na młode pokolenie żyjące w sieci: Nowy Internet, Nowe Kanały na YouTube, ale wciąż także Nowy Film, Nowy Teatr, Nowa Lektura, Nowa Muzyka są potrzebne, są wręcz konieczne. Konieczne, aby dać możliwość wyboru, aby dać ludziom i sobie możliwość „unikania wszystkiego, co ma choćby pozór zła” bez konieczności całkowitego odcięcia się od świata i skazania na samotność. Nowa Kultura sama się nie stworzy. Potrzebuje każdego z nas. Naszych talentów, które dał nam Ojciec. Potrzebuje nas tam, gdzie mamy możliwość działania i tworzenia. Potrzebuje nas tam, gdzie mamy możliwość ją wesprzeć – choćby modlitwą, choćby finansowo, choćby jako jej odbiorcy – swoją obecnością. Nowa Kultura potrzebuje Ciebie i mnie.

I na koniec – a jakże 😊 Artykuł zawiera lokowanie produktu.

W dniach od 26 listopada do 2 grudnia w Gdyni w parafii Chrystusa Króla na Małym Kacku odbędzie się już drugi Przegląd Teatrów Amatorskich Kurtyna pod szyldem Nowej Kultury, pod szyldem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Rok temu w finale prezentowało się osiem formacji teatralnych prezentujących sztuki oparte na wartościach ewangelicznych. W tym roku, choć zapisy trwają, zgłosiło się już dwadzieścia takich grup teatralnych z całej Polski. Szykuje się więc duże wydarzenie kulturalne. Dlatego też już dziś prosimy Cię o zaangażowanie na polu, które będzie Ci bliskie. Lubisz teatr? Zaplanuj sobie zatem siedem wieczorów lub tylko wybrane z nich w dniach 26.11–02.12 i przyjedź na 18:00 na Mały Kack. Prócz Nowej Kultury na scenie czeka na Ciebie dobra kawa i ciasto w Cafe Wieża oraz dobra książka z Księgarni Anielskiej. Lubisz pomagać przy takich akcjach? Napisz do organizatorów na mail , że jesteś do dyspozycji – potrzebna każda para rąk. Żyjesz w swoim środowisku lokalnym, w swojej parafii, wspólnocie? Zadbaj o reklamę tego wydarzenia, promując stronę www.kurtynamalykack.pl lub profil na facebooku @przegladkurtyna. Pan Bóg Ci błogosławi? Podziel się tym, co od niego dostajesz, i skieruj część swojej dziesięciny na konto Stowarzyszenie Katolickie Amatorskie Centrum Kultury w Gdyni Małym Kacku, ul. ks. bpa J.B. Szlagi 3, 81–506 Gdynia, 25 7999 9995 0652 3379 3804 0001, z dopiskiem KURTYNA. A jeśli wiesz, że firma, w której pracujesz, mogłaby okazać zainteresowanie sponsorowaniem tego wydarzenia – nie czekaj – działaj.