Mamy niewielki staż w Domowym Kościele ale mimo to ja i moja żona dostaliśmy propozycję by „popilotować” grupę małżeństw w sąsiedniej parafii. Tak się złożyło, że kilka tygodni przed datą oferty zastanawialiśmy się – co my właściwie pamiętamy z okresu naszego własnego pilotażu?

Mieliśmy to szczęście, że sposób w jaki nas przygotowano, zapewnił nam właściwy fundament do dalszego rozwoju. Mimo to dostrzegliśmy potrzebę pogłębienia niektórych zagadnień z samego początku. Oczywiście wiele tematów dotyczących choćby zobowiązań zostało wielokrotnie omówionych, przebadanych i przerobionych, na przykład na rekolekcjach. Ale wszystkie nasze doświadczenia i przemyślenia wymagały jakby ponownej weryfikacji – odświeżenia. I nagle dostaliśmy takie zadanie – pilotaż nowego kręgu, które akurat umożliwia nam swoisty powrót do źródeł.

Prawdę pisząc – ogarnęła nas niepewność po przejrzeniu „podręcznika”. Czy na pewno podołamy zadaniu, czy rozumiemy czym tak naprawdę jest pilotowanie kręgu? A nasze małżeństwo – czy jest wzorem dla tych małżeństw, które będziemy prowadzić? To niezwykle ważna kwestia – każdy konflikt, rozbieżność w postrzeganiu: świata, wiary, celu – mogą definitywnie podważyć sens naszej posługi.

Po wysłuchaniu wspomnień zaprzyjaźnionych par małżeńskich z innych kręgów nasunął się istotny wniosek: zły pilotaż odbija się bardzo niekorzystnie na losach kręgu: małżeństwa odchodziły, kręgi rozpadały się a te, które zostały potrzebowały wielu lat by zrozumieć wszystkie podstawowe paradygmaty Ruchu i odnaleźć właściwą drogę życia.

Stwierdziliśmy nieodzowność–konieczność dokształcenia, szukania podpowiedzi jak postępować. Zaczęliśmy rozglądać się za rekolekcjami na temat pilotażu nowych kręgów, najlepiej jeszcze przed pierwszym spotkaniem. Nieoczekiwanie, w najbardziej optymalnym dla naszej rodzinki czasie, całkiem niedaleko Gdańska bo w Chłapowie nad polskim wybrzeżem, małżeństwo Rusieckich zorganizowało Sesję o pilotażu nowych kręgów. Część merytoryczna była spójna, klarowna a jednocześnie pełna treści. Wszystko było odpowiednio zaakcentowane i właściwie wybrzmiało. Otrzymaliśmy cenną wiedzę i wskazówki a moderator – brat Edward z Gdańska przekazał – jak istotne są wiara i miłość w naszej posłudze, jak w ogóle ważna jest posługa pilotażu! Przecież nasze działanie wpływa na przyszłe życie powierzonych nam rodzin. Wielokrotnie wybrzmiewało to w ustach naszych opiekunów – byśmy przez cały okres pilotażu pamiętali o tym! Nigdy nie zapomnę kardynalnych pytań br. Edwarda: „Jeżeli ty mówisz, że jesteś w Domowym Kościele – to co z tego? Czy chcesz mi przez to powiedzieć, że zbliżasz się do Pana i do Wspólnoty? To właśnie chcesz mi powiedzieć?” A czy możemy się zbliżać do Niego, do Wspólnoty, gdy nie myślimy o innych, gdy nie pracujemy nad sobą? – takie sobie, jako małżeństwu, zadajemy pytanie. Przecież wielkie dary dostajemy od Pana Jezusa, abyśmy mogli służyć niczym Jego apostołowie w budowaniu tej właśnie Wspólnoty – w zbliżaniu się do Zbawienia!

Pamiętajmy, że Jezus kocha wszystkich ludzi jednakowo, a nas – wybrał do Domowego Kościoła, byśmy razem zanieśli Jego miłość innym rodzinom. Prosi – byśmy naprawili w sobie to co popsute, byśmy zaufali i podjęli ten trud bycia drogowskazem dla innych małżeństw na początku drogi w Ruchu Światło-Życie, by razem jako Wspólnota zbliżyć się do Światła. Kilka spotkań z nowym kręgiem już za nami i stwierdzamy jednoznacznie, że to najpiękniejsza rzecz jaka nam się zdarzyła w ostatnim czasie. Ta posługa daje wiele radości, jest też zobowiązująca. By dobrze pilotować innych – samemu trzeba mieć Miłość, Wiarę i wiedzę.

Z pokorą przyjmijmy to zaproszenie do służenia!

Jezu uczyń, abyśmy pragnęli i robili to, co Ty chcesz. Amen.

Bogdan M. Walenczak

PS. Małgosia i Marek Rusieccy już niedługo będą zbierać zapisy na kolejną Sesję o pilotażu w 2020 roku, zarezerwujmy miejsce: .

Tym bardziej skorzystajmy, jeśli już pilotujemy a nie byliśmy na Sesji – naprawdę warto i trzeba!