30 rocznica śmierci założyciela Ruchu Światło-Życie to doskonała okazja do szerszego spojrzenia na naszą wspólnotę, jej misję w Kościele, Polsce i świecie. Ponadto odpowiedni czas, żeby uświadomić sobie dziedzictwo, którego jesteśmy spadkobiercami. Możemy zachwycać się postacią księdza Blachnickiego, analizować historię, opowiadać anegdotki – oczywiście to ogromnie cenne, żebyśmy znali naszego Gwałtownika Królestwa Bożego. Szczególnie w kontekście coraz bliższej beatyfikacji, o którą wciąż się modlimy.

Ksiądz Franciszek Blachnicki żył w czasach z jednej strony ciekawych, głównie ze względu na Sobór Watykański II, ale również tragicznych – co zapewniał PRL. Te okoliczności oczywiście miały wpływ na kształt dzieł, które inicjował. Ale to nie czasy uczyniły z Blachnickiego Proroka Żywego Kościoła. Kontekst jest oczywiście ważny, na pewno nie jest przypadkowy. Ale myślę, że wyjątkowość tkwi nie w okolicznościach ani nawet nie w osobie, a w sposobie. Bo cóż on takiego robił? Czytał znaki czasu!

Teraz jednoznacznie oceniamy Polską Rzeczpospolitą Ludową. Ale w tamtych czasach chyba nie każdy doświadczył zbrodniczości tego systemu. Sama, z racji zaledwie 28 lat na karku, nic nie mogę powiedzieć na ten temat, znam tylko relację taty – nadal dobrze wspomina lata ’80:  każdy miał pracę, wszyscy jeździli na wczasy, a gdy zapytał dziadka o Solidarność, to poradził mu trzymać się z daleka, bo to anarchiści. Drugi dziadek, stoczniowiec, strajki przesiedział w domu. Pewnie takich konformistów było więcej. Jestem przekonana, że nie do każdego dotarły słowa Popiełuszki czy Blachnickiego o tym, jak bardzo każdego z nas zniewala strach.

Nasz Prorok szukał wolności przez lokalizowanie, nazywanie i pokonywanie zniewoleń. Osobistych, społecznych, narodowych. Czy wiemy, czego jesteśmy niewolnikami obecnie? Pycha, egoizm, materializm, konsumpcjonizm, niewolnicza praca, ubóstwo, uzależnienia. Obserwujemy coraz późniejsze dojrzewanie do zakładania rodziny, kryzys małżeństwa, rozwody. Gałąź rodzinna naszego Ruchu ratuje, co może, zapraszając do świętości żonę i męża, by wspólnie przybliżali się do Boga. A jak znaleźć zbuntowanych współczesnych nastolatków? Co zaproponować tym, którzy spotykają Chrystusa, będąc w kolejnym związku? Jak wyrwać pracoholików z budowania tożsamości na posiadaniu?

Czcigodny Sługa Boży Ksiądz Franciszek Blachnicki prorokował Żywy Kościół. I z podziwem przypominam sobie słowa z testamentu: rzeczywistość wiary – od tamtej chwili, bez przerwy przez 44 lata, określa całą dynamikę mego życia i jest we mnie „źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”. Nigdy w tym okresie nie przeżywałem wątpliwości co do wiary. A my dziś katechizujemy i moralizujemy przed ewangelizowaniem. Biję się w pierś, że ocenianie, próby przerzucania obowiązków na innych przychodzą mi łatwiej niż świadectwo i miłosierdzie. Wciąż przerastają mnie rozciągające się przede mną pola, na których mam głosić Dobrą Nowinę.

Stawiam pytania i modlę się o Drugiego Proroka. Tak jak w Księdze Ezechiela: pierwsze wołanie o Ducha nad zeschłymi kośćmi – aby zbliżyły się do siebie, pokryły je ścięgna i skóra. I drugi raz, aby ożyli i stanęli na nogach – wojsko bardzo, bardzo wielkie (por. Ez 37, 1–14).