Potrzebowałem gotówki.

Wydaje się: nic prostszego niż wizyta w bankomacie i sprawa załatwiona. Najbliższy przywitał mnie informacją o „chwilowej nieczynności”; gdy chwila przeciągnęła się do kwadransa, zacząłem szukać innego. Następny odmówił współpracy z tego samego powodu. Kolejny wydał mi ostatnie 80 zł, jakie zawierał, i poinformował o „awarii”. Słońce zgasło i ciemność zapanowała nad światem.

Sytuacja banalna i może się przydarzyć, ale sprowokowała mnie do zadania pytania: skąd się biorą pieniądze? Ale nie te w bankomacie, tylko ogólnie: skąd się bierze to COŚ, czym płacimy za towary, usługi, czym płacimy podatki. Jak to się dzieje, że te małe drobiazgi – monety, banknoty czy mknące w sieci elektrony mają jakąkolwiek wartość. Kto im tę wartość nadał? Kto nią zarządza? Ile tych pieniędzy jest realnych, a ile wirtualnych?

Amatorskie śledztwo rozpocząłem od przeszukania zawartości internetu. Tam najczęściej odnośniki kierowały mnie na historię rodziny Rotschildów, Banku Anglii, bitwy pod Waterloo, wojny secesyjnej, aż do powstania amerykańskiego Banku FED. Wplątałem się w historie wojen, globalnych wzrostów, rabunków i kryzysów ekonomicznych, szukając odpowiedzi na proste pytanie: skąd się biorą pieniądze? Najczęstszym napotkanym cytatem w sprawie emisji pieniądza było zdanie wygłoszone w 1790 roku przez Mayera Amschela Rotschilda: Pozwólcie mi emitować i kontrolować walutę kraju, a nie będzie mnie obchodzić, kto ustanawia prawa oraz tytuł książki Wojna o pieniądz autorstwa chińskiego ekonomisty Song Hongbinga. Książkę przeczytałem w jedną noc. Później jeszcze dwa razy, z powtarzającą się myślą „to niemożliwe”. Rozrysowałem schemat obiegu i kreacji pieniądza względem rezerwy banku na podstawie dostępnego w sieci filmu Pieniądz jako dług i znów mówiłem sobie „to niemożliwe”.

Weryfikację „niemożliwości” przeprowadziłem w oparciu o Ustawę o NBP z 2013 r., tabele statystyczne o zadłużeniu państw świata, firm i gospodarstw domowych oraz informacje ze stron nbportal.pl, mfiles.pl. Bolało i boli nadal.

Wartość pieniądza już dawno przestała zależeć od jakości pracy jednostki łączonej w siłę i wartość wytwórczą całej gospodarki. Zależy od tego, czy ludzie wierzą, że dana waluta ma wartość, od algorytmu, według którego dokonuje się transakcji na giełdzie, od oceny (ratingu) wydawanej przez „niezależne” agencje ratingowe. Od odporności bądź uległości na wpływy polityków zarządzających finansami.

Wszyscy jesteśmy zadłużeni. Każdy kraj, od najbardziej rozwiniętych: Japonii, USA, przez bogate Chiny czy suberbogatą Arabię Saudyjską, na Polsce (min. 60% PKB) skończywszy. Zadłużenie państw świata wynosi ok. 65% wartości wszystkich dóbr i usług wytwarzanych na świecie. Ciśnie się na myśl oczywiste pytanie: wobec kogo mamy ten dług? Kto jest światowym wierzycielem? Błędny system i jego twórcy. Każdy dolar, euro czy złotówka to pieniądz kreowany jako dług, jest obłożony odsetkami i tylko w takiej formie pojawia się na rynku. W tym systemie bez długu nie ma pieniędzy, nie ma „rozwoju”. Chciałoby się powiedzieć: DŁUG jest grzechem pierworodnym tego systemu. Większość z nas nie ma świadomości, że żyje w tym grzechu, a ci, którzy o tym wiedzą, nie mają pojęcia, jak się z tego grzechu wyzwolić.

Temat finansów jest tak rozległy, że moim dzisiejszym celem było zaledwie zainteresowanie nim czytelnika poprzez postawienie kilku „prostych pytań”. Odpowiedzi znajdziemy w internecie, na YouTube, w cytowanych książkach. O finansach mówi się, że są krwiobiegiem gospodarki. Dbajmy o tę krew, bo jeśli krew będzie zepsuta, to zatruje cały organizm.

Henry Ford powiedział: Młodzi, którzy mogą rozwiązać kwestię pieniędzy, zrobią więcej dla świata niż wszyscy zawodowi żołnierze w historii.